Powietrza czystego łyk w cieniu milczących skał
Strażników odwiecznej mgły wiedzie szlak
Poranka jasnego chłód pomiędzy drzewa wlał
Zapach ziemi, mokrych dróg, rosy smak
Bezgłośnie
Rodzi się dzień
Ognia słonecznego blask cicho rozgrzewa dzień
Zahaczając szczyty drzew pośród chmur
By doliną spłynąć w dół, srebrząc I mieniąc się
W zimnym lustrze czarnych wód u stóp gór
Bezgłośnie
Rodzi się dzień
Od tysięcy lat kropla wody w twardy głaz
Jak młot chwycony w dłoń bije, odmierzając czas
Tnie dziewiczy sen, w oblicze Ziemi wbija się
Jak nóż rzucony w dal człowiek ściga nowy dzień
Szalony mędrzec, zaklinacz snów, wielki wizjoner, oślepły bóg
Dumny odkrywca tajemnic stu, głupiec – swój własny wróg
Szalony mędrzec, zaklinacz snów, wielki wizjoner, oślepły bóg
Dumny odkrywca tajemnic stu, głupiec na schodach do nieba bram
Ta maleńka kropla, co zalała cały świat
Choć niewiele czasu ma, to miliardy lat
Wstecz ogarnia myślą swą, by odnaleźć sens
Choć wciąż zbyt często zapomnieć jest w stanie
ŻE pyłkiem jest, który odleci w niepamięć
Szalony mędrzec, zaklinacz snów, wielki wizjoner, oślepły bóg
Dumny odkrywca tajemnic stu, głupiec – swój własny wróg
Szalony mędrzec, zaklinacz snów, wielki wizjoner, oślepły bóg
Dumny odkrywca tajemnic stu, głupiec – swój własny wróg
Powietrza czystego łyk w cieniu milczących skał
Zapach ziem, mokrych dróg, rosy smak
Ognia słonecznego blask cicho odbija się
W zimnym lustrze czarnych wód u stóp gór
Bezgłośnie
Rodzi się dzień
Comentarios
Deja tu comentario: